Kochani, przez przypadek podczas diagnozowania czegoś zupełnie innego na rezonansie wykryto mi guz Warthina w części głębokiej ślinianki przyusznej. On mi nie przeszkadza, nie miałam świadomości jego istnienia no ale jest i trzeba podjąć decyzję. Strasznie boję się operacji, porażenie twarzy mam praktycznie gwarantowane. Plus piękna sznyta na pół szyi... Jest to nowotwór łagodny. Czy ktoś z Was zdecydował się NIE operować takiego guza i czy z tej decyzji wyniknęło potem coś złego? Jak często robiliście rezonans, żeby sprawdzić czy guz nie rośnie lub nie złośliwieje? Czy jest sens od razu kłaść się pod nóż przy takim guzie? Podobno może też odrosnąć. Jakie są wasze doświadczenia? Pomóżcie....